21 lutego – Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego
Pasja w mikroskali
Parafrazując słowa poety, można by rzec: Piękny jest polski język i niezwyciężony… A dzięki komu jest taki wyjątkowy? Na pewno dzięki jego użytkownikom, ale też dzięki tym, którzy językiem i mową zajmują się zawodowo, czyli np. autorom książek, nauczycielom, logopedom, rodzicom. Tak się składa, że moja dzisiejsza rozmówczyni – Marzena Kuriata – łączy wszystkie te tożsamości…
Jolanta Szewczyk: – Marzeno, gdy myślisz o sobie, to jak się definiujesz?
Marzena Kuriata: Nauczycielka, logopedka – a właściwie zamiennie. Choć… przede wszystkim jednak matka. I córka…Pasjonatka pracy nauczycielskiej. I obserwatorka. Lubię ludzi, lubię przyrodę, lubię oglądać świat. Interesują mnie również książki, które czytam i zawsze czytałam. Bardzo lubię czytać. Czas z książkami dzielę na czas czytania i czas… pisania.
– Tym sposobem doszłyśmy do Twojej kolejnej tożsamości, która tutaj nie wybrzmiała. Jesteś również pisarką. Czy i tak o sobie myślisz?
Nie, to za duże słowo. W ogóle nie myślę o sobie jako o pisarce. Może bardziej myślę o sobie jak o osobie, która prawdopodobnie potrafi pisać. A jeżeli komuś z czytelników moje teksty sprawiają przyjemność czytelniczą, to tym większą odczuwam satysfakcję. Piszę z myślą o odbiorcy. Ponieważ tworzę bajki, chcę, aby w moich tekstach odnalazł on pierwiastek dobrego świata, czyli coś, co tak naprawdę jest prawidłowością, ale wypieraną – niestety – przez bardzo negatywnie rozumianą fantastykę. W pisaniu nie ulegam więc modom. Piszę w taki sposób, aby dzieci mogły w moich tekstach odnajdywać rzeczywistość. Staram się zamieszczać w nich elementy wartości, opisy przyrody, życia rodzinnego, a przede wszystkim elementy regionalne.
– No właśnie. Nie doprecyzowałam, że książki, które piszesz – bo mimo wszystko będę utrzymywała, że jesteś pisarką – to bardzo specyficzny rodzaj literatury. Tworzysz bajki terapeutyczne. Co to za gatunek?
Wraz ze specjalizacją z logopedii pojawiło się pragnienie, aby prowadzone przeze mnie zajęcia miały indywidualny charakter. Częścią terapii, w których brałam udział podczas studiów podyplomowych z logopedii, była opowieść jako bajka terapeutyczna. Jako studentki uczyłyśmy się tej opowieści. Ta metoda spodobała mi się, gdyż pozwala ukierunkować terapię na dobre emocje, a także pokazać najlepsze wartości, w tym to, że najwyższą wartością jest dziecko, które potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. W pracy z bajką odkryłam, co daje dzieciom poczucie bezpieczeństwa – kontakt ze zwierzątkami. Dzieci często opowiadały mi o swoich ulubionych zwierzętach, co zainspirowało mnie do wyposażenie gabinetu w zabawkę typu farma. Dzięki niej poprzez układanie drewnianych figurek planowaliśmy farmę. Bohaterowie mieli swoje imiona i swoje czynności. Animizowany był także świat zwierząt i roślin.
Podczas pandemii sięgnęłam do „Pejzaży oławskich” Tomasza Gałwiaczka. Pytając o tę książkę, Tomek zachęcił mnie do spisania bajek. Stwierdził, ze słowo mówione jest ulotne, a pisane pozostaje. Ponieważ czas był sprzyjający, postanowiłam pisać w każdej wolnej chwili. Stworzył się taki rytuał, że otwierałam laptopa i po prostu całą bajkę, którą miałam już w głowie, przelewałam na… komputer. Choć – ponoć nie powinnam się do tego przyznawać – najpierw przelewałam historie na papier. Ponieważ elektronika nie bardzo mnie lubi, niektóre bajki pisane na komputerze bezpowrotnie znikały. Uznałam więc, że to, co zostanie najpierw spisane na papierze, jest bezpieczniejsze. Do tej pory tak robię! Ponadto spisuję bajki w różnych wariantach. Niczego nie wyrzucam. Wszystko zostawiam, aż powstanie ta wersja, z której jestem najbardziej zadowolona. Często też pierwszymi recenzentami bajek są moi uczniowie – przedszkolaki i uczniowie 1 klasy ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Oławie, w której pracuję. Do pierwszych recenzentów należą również moje koleżanki, które wspierają mnie w moim pisaniu. Są to – Ania, Sabina, Edyta i Marta. Ta ostatnia wspiera mnie wizualnie. Gdy w szkole odbywają się na podstawie bajek przedstawienia, ona od razu ma w głowie całą scenografię.
Cieszy mnie, że projekt od razu miał poparcie dyrekcji ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Oławie, a od momentu zatrudnienia w Liceum Ogólnokształcącym Nr I również dyrekcji Ogólniaka. Zresztą uczniowie Liceum są współautorami ilustracji do bajki, która w tej chwili znajduje się już u wydawcy.
– Ile bajek, a właściwie zbiorów bajek masz już na swoim koncie?
Jedną książkę z 21 bajkami regionalnymi, jedno opowiadanie – historię oławskiego zegara wydane oddzielnie. Obecnie w wydawnictwie znajduje się książka również związana z regionem. Jej tematem są pszczoły i ochrona owadów.
– No właśnie. Regionalny charakter jest w ogóle cechą charakterystyczną Twoich opowieści. Czy możesz zdradzić, jakie miejsca w nich opisałaś?
Inspirowały mnie okolice Oławy i Bystrzycy, a w nich stare domostwa. Przygotowałam się również do spotkania z zegarmistrzem. Przeprowadziłam z nim wywiad, a także współpracowałam z biblioteką „Koronka”, aby przeanalizować materiały na temat naszego zegara. Zainteresowało mnie też ciekawe miejsce, które powstało zaraz po wojnie i jest charakterystyczne dla naszej miejscowości, czyli cukiernia u państwa Krawczyńskich. Pamiętam również, jakiej rekreacji dostarczały oławskie „Piaski” i to też postanowiłam opisać. Inna bajka dzieje się w oławskim parku. A obecnie, w książce, która – jak wspomniałam – znajduje się u wydawcy, jest przedstawiona praca, pasja, życie związane z pszczołami i pszczelarstwem. Pomysł narodził się po spotkaniu z pszczelarzami, po obejrzeniu ich pasieki i lekturze poradników na ten temat. Staram się myślami wędrować po naszym mieście i szukać tematów, które nie tylko mnie interesują, ale potrzebują ujrzeć światło dzienne i z definicji są po prostu ciekawe. Warto, aby w bajkach miały swoją odsłonę w szerszym charakterze poznawczym.
– Którą z tych bajek cenisz najbardziej lub którą pisało Ci się wyjątkowo lekko?
Bardzo lubię historię kota i psa, bo ta bajka powstała po prostu jednym tchem. Tę bajkę lubią też dzieci, bo odczarowuje niechęć kota do psa i na odwrót, bo… pies i kot polubili się! Jednym słowem ta bajka ma odniesienie do charakterów ludzkich. Bajka o Barnabie to z kolei bajka o braku akceptacji siebie. Poprzez jej przeanalizowanie można zrozumieć własną indywidualność, a przede wszystkim to, że nie powinniśmy porównywać się z innymi, bo każdy z nas jest wyjątkowy. Ostatnio najbliższe są mi jednak bajki o pszczołach. Powstały do nich obrazki autorstwa dzieci od 5 roku życia po osoby pełnoletnie. Ilustracje zostały wykonane różną techniką, a wynikają z umiejętności, pasji, z indywidualności ilustratorów. Zastanawiam się jedynie, jak papier książkowy je przyjmie. Mam nadzieję, że będą równie piękne jak oryginały. Chciałabym, aby dostarczały innym tyle radości, co mi, gdy uczniowie je dostarczali.
– A czy Twoje książki można gdzieś kupić?
Moja pasja to pasja w mikroskali, ponieważ część nakładu zostaje dla mnie, a część oddaję partnerom finansowym, czyli Starostwu Powiatowemu w Oławie, któremu bardzo dziękuję za wsparcie. Moją część darowuję, ale jeśli ktoś ją kupi, środki ze sprzedaży wracają do dzieci.
– Czy masz już pomysł na kolejną bajkę?
Tak, tylko muszę go spisać. Do niektórych bajek, czyli tych regionalnych, trzeba się przygotować. Materiał musi zostać przeanalizowany, a z konkretną pracą rzemieślniczą, z konkretnym zawodem muszę się zapoznać i np. przeprowadzić wywiad. Mam na uwadze kolejne rzemieślnictwo, czyli dwa tematy, które muszę spisać, aby później powstały z nich bajki.
– Wobec tego nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć weny, zdolnych ilustratorów wokół, aby było komu wizualizować Twoje pomysły oraz nieustannego poszerzania się grona czytelników. Nie tylko ze względu na walor edukacyjny, wychowawczy, ale także terapeutyczny, który każda z tych bajek niesie.
A ja chcę jeszcze podziękować moim rodzicom, którzy nigdy nie bronili mi czytania, odkrywania pasji i pozwalali mi się po prostu rozwijać w takich kierunkach, w jakich sama chciałam. Wiedzieli, że interesuje mnie literatura i sztuka, i mnie nie ograniczali, za co jestem im wdzięczna. Dziękuję również mojemu synowi, który do moich bajek komponuje dźwięki, co jest rodzajem terapeutycznego uzupełnienia. Gdy bajki są czytane, w tle lecą właśnie utwory Kamila.
– Cóż – niech poszerza się wobec tego również grono współpracowników!
Dziękuję.